pink panther pink panther
6333
BLOG

Bauman, Bachman, Russkij Mir, banderowcy i kasowanie Pazia.

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 168

Od jakiegoś czasu  wielce szanowny  Rektor Uniwersytetu Wrocłąwskiego pan prof. dr hab. Marek Bojarski, dawny sztangista, obecnie karnista, zamierza utrudnić  życie podległemu pracownikowi panu profesorowi Eugeniuszowi Paziowi. A robi to, jak się wydaje, głównie z powodu różnicy w emocjonalnym podejściu do tzw. patriotów ukraińskich, którzy zbiorowym wysiłkiem „oczyścili z Lachów” ( dokładnie ze 150 tysięcy Lachów) Wołyń w 1943 r. A konkretnie w zniszczyli ok. 91% z ok. 1200  wsi polskich i ok. 31.000 gospodarstw polskich.

 

Chodzi o to, że pan rektor Bojarski, jak się wydaje, uważa, że Ukraińców należy kochać całym sercem a takie drobiazgi jak wymordowanie ze szczególnym okrucieństwem jakichś 150 tysięcy Polaków – pominąć i zapomnieć, bo wspominanie o tym jest to dręczenie szczególnie wrażliwych dusz ukraińskich.
 

Natomiast  pan profesor Paź uważa jak niemal wszyscy polscy mieszkańcy Wołynia, Rzeszowskiego i Lubelszyzny i znaczna ilość Ukraińców, że „cel NIE UŚWIĘCA ŚRODKÓW” i zbrodnia musi być nazwana, skoro i tak nie może być ukarana.

Nie wiem czy przypadkiem pan profesor Paź nie pochodzi z rodziny, która  przeżyła „Czerwone noce na Wołyniu”  i straciła część bliskich i sam jest emocjonalnie związany z tą potworną tragedią. Ale jak rozumiem, nikt go o to nie pyta, bo kogo obchodzi, co tam czuje jakiś Polaczek z Zakerzonii.

 Zwłaszcza ludzie sukcesu „w każdych okolicznościach” jakim się wydaje być  pan rektor Bojarski, mogą nie uważać za konieczne zadać  pytania  pracownikowi, co czują jego bliscy w związku z przeżytymi tragediami i horrorami” w czasie IIWW.

W końcu niewykluczone też , że pan rektor Bojarski jest np. Ukraińcem i ma prawo do „swojej wrażliwości”.
To był tzw. zarys a przejdźmy do konkretów.

Cała awantura zaczęła się podobno wtedy, kiedy  pan prof. dr Eugeniusz Paź został  redaktorem książki pt. Prawda historyczna a prawda polityczna. Ludobójstwo  na kresach południowo-wschodnich Polski w latach 1939 – 1946”  będącej zbiorem referatów z naukowej konferencji z czerwca 2010 r. Książka została wydana w oszałamiającym nakładzie 300 sztuk a  miał się ukazać dodruk  w wersji rozszerzonej tak około 25 stycznia 2015 r.

 

Pan rektor Bojarski jest znany bliżej moherom słuchającym Radia Maryja z historycznej decyzji o wyrzuceniu na bruk po zorganizowanym wcześniej sabacie czarownic, co ja mówię, po Radzie Wydziału czy innej „naukowe radzie”, na której świeżo upieczony „pracownik naukowy Uniwersytetu Wrocławskiego” pan korespondent niemieckich gazet i zresztą obywatel niemiecki „z tych wypędzonych”  prof. Klaus Bachmann oskarżył wieloletniego Dyrektora Instytutu Studiów Międzynarodowych prof. Tadeusza Marczuka - o „antysemityzm”. Dowodów nie potrzebował, bo niemieccy korespondenci to poznają „po zapachu polskich antysemitów”.

A pan Rektor Bojarski wyrzucił, to znaczy co ja mówię, Rada Naukowa wyrzuciła  długoletniego pracownika naukowego Uniwersytetu pod pretekstem podrzuconym przez niemieckiego korespondenta dodatkowo gorzko wyrzucając profesorowi Marczukowi zaproszenie na konferencję naukową samego czarnego luda profesora Jerzego Roberta Nowaka z referatem na temat obrazu polskiej historii w Rosji.

 

Mówimy o roku 2008 i prof. Jerzym Robercie Nowaku, który, o ile mi wiadomo, do wielbicieli pana Putina – nie należy.

Nie trzeba było długo czekać, a znowu usłyszeliśmy o Uniwersytecie Wrocławskim a to w kontekście zaproszenia  naukowca wszechczasów z Leeds, samego politruka Armii Czerwonej Zygmunta Baumana, co to prace naukowe opiera na sprawdzonym źródle: docencie wiki. Okazało się, że wysoki oficer KBW odznaczony za „usmirenjie poslkowo miatieża w latach 1944-1948” jakimś wielkim ordienem i ze stalinowskim doktoratem ze stalinowskiej filozofii – to odpowiedni autorytet i mędrzec do nauczania niewinnej młodzieży polskiej w roku bodaj 2014 a może 2013. Wykład był otwarty ale co ciekawe, wcześniej czekała ochrona,  jakby miał się pojawić Sting albo klon Bin Ladena. No i kiedy się okazało, że część młodzieży nie jest zachwycona starym stalinowcem mającym krew polskch patriotów na rękach, uniwersytet wraz z panem prezydentem Dutkiewiczem - dumnie doprowadził do aresztowania 22 „niewdzięcznych słuchaczy naukowca”. Kilku właśnie zostało skazanych. A nawet nie krzyczeli że „na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”.

To się nazywa „ostra jazda”.

 

No a znowu wczoraj pan rektor Bojarski „doznał szoku” bo mu ktoś pokazał „straszny wpis”  pana profesora Pazia na Facebooku. I mimo szoku  natychmiast uruchomił machinę jako żywo przypominającą „grillowanie dra Ratajczaka na Uniwersytecie Opolskim”. Dosłownie „deja vu”: już „działa rzecznik dyscyplinarny”, już „działa komisja etyki” no i wisienka na torcie, zawiadomiony prokurator.


Rozgrzani internauci już cytują paragrafy POLSKIEGO Kodeksu Karnego w odniesieniu  do „domniemanej zbrodni” profesora Pazia, który miał dokonać jakiegś komentarza pod zdjęciem „z pola walki” na Ukrainie.  A przy okazji okazało się, że dodatkowo wypowiadał się na tym Facebooku o używaniu w pewnych miastach wibratora. Niby co w tym „karalnego”? W serialu Seks w wielkim mieście cztery „dziewczyny” rozmawiają o wibratorach w co trzecim odcinku. I nikt nie zdejmuje serialu. Takie teraz poczucie humoru.

No ale.

 
Zainteresował mnie pan rektor Bojarski, bo to niespotykany przypadek aby bywszy sztangista i człowiek, który osiągnął szczyt kariery w środowisku zawodowym, którego obyczaje można spokojnie porównywać do obyczajów piranii w rzekach Amazonii czyli „na socjalistycznej uczelni polskiej”– doznaje publicznie „szoku” na wieść , że nielubiany przez niego i sekowany pracownik naukowy napisał coś, co jest sprzeczne z OSOBISTYMI poglądami samego pana rektora.

 

Tak się bowiem składa, że z dużym prawdopodobieństwem  możemy podejrzewać pana rektora Bojarskiego o daleko posuniętą sympatię do ruchu, nazwijmy oględnie „patriotów ukraińskich” (ze szczególnym uwzględnieniem takich postaci jak Bandera) gdyż w Internecie natykamy się ciągle na jakieś informacje o gorącej przyjaźni pana rektora Bojarskiego z panem rektorem uniwersytetu im. Iwana Franki we Lwowie – panem profesorem Iwanem Wakarczukiem, który nie jest jedynie bardzo utalentowanym fizykiem.

Jest to rówieśnik pana rektora Bojarskiego (ur. 1947 r.) ale co ciekawe, także człowiek mocno zaangażowny w politykę jeszcze samego Sowieckiego Sojuza a obecnie Ukrainy.

Oto w roku 1990 pochodzący z Mołdawii pan prof. Iwan Wakarczuk został wybrany „na deputata” czyli delegata Rady Najwyższej ZSRR i członka KC do spraw nauki. Miał jednak pecha, bo się ten Sowiecki Sojuz tak jakoś nieoczekiwanie  w tym  1990 r. rozwalił, więc powrócił „na nauki łono”  do Lwowa. Następnie zaczął wraz z artystycznie uzdolnionym synem wspierać „siły patriotyczne Ukrainy” tak jakby się wręcz „urodził w kureniu” i zaangażował się w poparcie dla pana Juszczenki.

Rodzina nie była „stratna”, bo syn Swiatosław Wakarczuk, artysta rangi co najmniej Pawła Kukiza, założyciel i szef zespołu o niesamowitej nazwie „Okean Elzy” najpierw w roku 2004 „robił kampanię” Juszczence a następnie w roku 2007 został wybrany z listy „Naszej Ukrainy-Ludowej Samoobrony” do Wierchownego Sowieta Ukrainy.
 

Tatko rektor już chyba nie chciał ryzykować startu w kampanii parlamentarnej tylko od razu jako „sprawdzony patriota ukraiński” został mianowany w grudniu 2007 na ministra nauki Ukrainy i sprawował funkcję do marca 2010 r. W rządzie pani Julii Tymoszenko.

A syn  Światosław w chwilach wolnych od polityki – koncertuje w Warszawie w jakimś znanym klubie.  Żona pana ministra Wakarczuka też utalentowana, co można sprawdzić w jednym z biuletynów Uniwersytetu Wrocławskiego, który opisuje wystawę prac plastycznych Pani Ministrowej Wakarczukowej. Na zdjęciach oczywiście pan rektor Bojarski i pani Wakarczukowa. I obrazy.

 

W sumie, jeśli ktoś się urodził w Przemyślu w roku 1946 tak jak pan Rektor, to nie można się dziwić, że się czuje związany z Ukrainą, bo przecież Przemyśl to Zakerzonia.

 

Z tym, że czytając o zajęciach pana rektora, można czasem odnieść wrażenie, że politykę zagraniczną III RP nie prowadzi już od kilku lat pan minister Radosław Sikorski ( a obecnie pan Schetyna) ale właśnie pan rektor Bojarski.
Gdzie on nie jeździ, jakich on nie podpisuje porozumień.

No właśnie.  Jak się przypadkiem wejdzie na stronę osławionej Fundacji Russkij Mir założonej przez samego Władimira Władimirowicza Putina w 2007 przy pomocy pana ministra Ławrowa a prowadzonej przez wnuka samego pana Mołotowa, to można przeczytać, że fundacja ta jest niezwykle aktywna w Polsce.

 

Rozumiemy „mądrość etapu minionego” wielu naukowców i dyrektorów szkół, którzy wysyłali do Moskwy za rosyjskie pieniądze swoich pracowników „na dokształt”.
 

Ale pan rektor Bojarski pokazał prawdziwy pazur dyplomatyczny: z jednej strony notorycznie jeździ do Lwowa i przyjmuje stamtąd gości ważnych, mniej ważnych i calkiem nieważnych a po cichu zaprzyjaźnia się z Fundacją Russkij Mir i podpisuje z nią porozumienie, na podstawie którego ta zagraniczna organizacja (utworzona przez Prezydenta Rosji, który właśnie zarządził blokadę polskiego eksportu i wszelkie możliwe restrykcje handlowe na polskie firmy ) od 1 stycznia 2014 r. uczestniczy w kształceniu i finansowaniu jednostki organizacyjnej całkiem polskiego i całkiem państwowego Uniwersytetu Wrocławskiego.

Po podpisaniu „porozumienia” pan rektor wydał w dniu 16 stycznia 2014 r. Zarządzenie Rektora Uniwersytetu Wrocławskiego nr 4/2014 o utworzeniu Centrum Języka Rosyjskiego na Wydziale Filologicznym.  W Zarządzeniu tym stoi jak byk w paragrafie 4 co następuje: „…Działalność Centrum finansowana jest:

1/ ze środków Fundacji „Russkij Mir”;

2/ z przychodów pozabudżetowych Wydziału Filologicznego…”.

§ 2. Do zadań Centrum należy w szczególności:

1/ popularyzacja języka i kultury rosyjskiej,

2/ pomoc w nauczaniu języka rosyjskiego,

3/ nawiązywanie kontaktów kulturalnych, edukacyjnych i naukowych między

obywatelami i organizacyjnymi Polski i Rosji…”

 

No proszę.My tu pyskujemy temu Putinu, wyzywamy go od „Putlerów” a on ma dobre serce i daje kasę panu rektorowi Bojarskiemu, który jako jeden z niewielu w Polsce poznał się na meandrach duszy wschodniego satrapy i znalał ścieżkę do kluczyka do sejfu. I z pewnością pan Putin NIC ZA TO NIE CHCIAŁ

 

Gdzieś tak koło lutego – marca 2014 r. za podobne „zaprzyjaźnianie się” z Fundacją Russkij Mir pani profesor Anna Raźny z Uniwersytetu Jagiellońskiego została odsądzona od czci i wiary przez wszystkie „patriotyczne kręgi” a może i została skarcona przez swoje władze. Z pewnością lekkiego życia nie ma.

 

A Pan rektor Bojarski jak sam demoniczny Charles –Maurice de Talleyrand – Perigord 200 lat temu ,że się tak wyrażę „bierze od wszystkich”: i od Ruskich, i od Niemców, i z Ukraińcami się przyjaźni i do Czechów na knedliczki zagląda, a polski rząd trzyma mu ciepły etat na uczelni i płaci mu składki emerytalne na ZUS a on w tym czasie już się „naradza w Pradze” tworząc jakieś „związki uniwersytetów śląskich” albo „związki uniwersytetów pogranicza czesko-polsko-niemieckiego”.


Praktycznie wygląda  to tak, że polityka zagraniczna Polski to jest robiona we Wrocławiu. Rozumiem już, dlaczego pan minister Sikorski tak wiele czasu spędzał w Chobielinie. Bo mógł.

Ciężary zdjął mu z ramion pan profesor Bojarski.
A w czasie, gdy pan rektor Bojarski wykuwa „fundamenty przyjaźni” między: Niemcami,Ukrainą, Rosją i Czechami (o Polsce trudno coś powiedzieć, bo temat interesuje go jakby mniej), to Uniwersytetem „zarządza” pan świeżo upieczony profesor Klaus Bachmann.

 

Bo chyba sam z siebie pan rektor Bojarski nie wymyśliłby, że obowiązkiem władz Uniwersytetu Wrocławskiego jest  „przywrócenie tytułów naukowych nieżyjącym naukowcom niemieckim – pracownikom placówki naukowej III Rzeszy Niemieckiej o nazwie „Schlesische Friedrich-Wilhelm-Universität zu Breslau”, „które odebrali im naziści’.

 Bo my Polacy wiemy, że Uniwersytet Wrocławski został powołany w 1945 r. na bazie kadry naukowej i dokonań Uniwersytetu im.Jana Kazimierza we Lwowie (dzisiaj Uniwersytet im.Iwana Franki – Ukraina) i żadnej ciągłości prawnej ani historycznej polska placówka naukowa z  nazistowskim niemieckim uniwersytetem nie ma . Ale pan profesor Klaus Bachman może tego nie ogarniać.

Może niech spyta pana ambasadora Ruedigera von Fritscha, byłego wiceszefa wywiadu Niemiec i kuzyna słynnego feldmarszałka Wehrmachtu, co to go na Zapiecku (PragaWarszawa) polska piechota we wrześniu 1939 r. – odstrzeliła „na śmierć”.Może ten mu wyjaśni co i jak, bo często zajeżdża do tego Wrocławia i tego Uniwersytetu.

No i w tych okolicznościach przyrody trudno oczekiwać, aby był Ordnung na Uniwersytecie. Naukowcy w  wolnym czasie wypisują różne straszne rzeczy na Facebooku, zamiast czytać Charlie Hebdo i inne postępowe gazety. Choćby niemieckie.

Tak więc los profesora Pazia widzę czarno i nawet sam kosmonauta Hermaszewski, niedobity w kołysce na Wołyniu w 1943 r. – mu nie pomoże, bo jest profesor Paź  pod lupą samej Amnesty International co potwierdziła  konkretnie pani Draginja Nadaždin Dyrektorka AI w liście z dnia 17 grudnia 2014 r. skierowanym do pana rektora Bojarskiego , w którym wręcz BŁAGA o „przyjrzenie się działalności naukowej profesora Pazia” a to z powodu artykułu, który przeczytała w Gazecie Wyborczej Wrocławskiej w dniu 12 grudnia 2014 r. Artykuł pod tytułem „Wykładowca obraża Ukraińców i elektorat Biedronia. Przystoi profesorowi?" „ autorstwa pani redaktor Barbary Stankisz, która,  jak ta „Widerszpila” czujnie podgląda każdy ruch i westchnienie przebrzydłego profesora, który jej zdaniem „prześladuje patriotów ukraińskich” nie mówiąc o „obrażaniu elektoratu Roberta Biedronia”

Nie wiem skąd do Wrocławia przyjechała pani Stankisz ale pani Draginja przyjechała aż z samej Serbii aby się troszczyć o naszą „amnestię międzynarodową”. Co prawda od czasu do czasu zdarza jej się rzucic złym okiem na kibiców chorwackich i wypomnieć im „ustaszowskie gesty”, cokolwiek miałoby to znaczyć, ale teraz postanowiła „obronić nas przed profesorem Paziem”.

Więc lista zarzutów jest krótka ale są one porażające: profesor Bogusław Paź ośmielił się napisać list do samego kardynała Dziwisza we wrześniu 2014 r. z wyjaśnieniami w sprawie swoich, jak pisze pani Draginja „niepokojących antyukraińskich i homofonicznych wypowiedzi”.

 

I ona zawiadamia o tym rektora Uniwersytetu Wrocławskiego w grudniu a on zapewne poświęcił nawet Pasterkę i Sylwestra na śledzenie strony facebooka profesora Pazia,bo czuje odpowiedzialność obywatelską za prywatne życie swojego nieodpowiedzialnego pracownika. A ten,jak widać, prowadzi się okropnie. Spotyka się z jakimiś niedobitymi niewdzięcznymi „obiektami ukraińskiej miłości i przyjaźni” po kościołach, klepie po plecach z kosmonautą Hermaszewskim, który w sposób oczywisty „na obecnym etapie” „jest niesłuszny”.

 

A „ na etapach słusznych i niesłusznych” to naukowiec lat 70-tych w PRL pan profesor Bojarski  zna się oczywiście jak mało kto.

Zatem jeśli profesor Paź nie chce zajechać wzorem doktora Ratajczaka pod jakąś Biedronkę „w charakterze galaretki” i stać tam parę dni, aż zainteresują się nim młodzi pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych, to niech lepiej napisze jakąś odę czy inny wiersz żałobny poświęcony pamięci „bohatera” Oniszkiewicza „Oresta” złapanego we Wrocławiu w 1948 r. przez Lachów i powieszonego w Warszawie w 1950 r. Albo coś w tym guście. W ostateczności może być proza. Może to coś da, ale wątpię. W takich razach wielce moralny profesor Klaus Bachmann będzie nieubłagany. A to tam teraz na Uniwersytecie Wrocławskim – podobno „najwyższa instancja”.

 

PS . Reasumując: jak rozumiem, według karnisty profesora Bojarskiego publiczne rysowanie obscenicznych rysunków obrażających Ojca, Syna i Ducha Świętego i Matkę Boską – JEST DOPUSZCZALNE w Internecie, ale „szydzenie z cierpień  banderowców” – NIE.

PS2. Podobno profesor Paź został właśnie zawieszony przez władze Uniwersytetu Wrocławskiego.

 

 

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo