pink panther pink panther
4616
BLOG

Stańczyk, źli Sarmaci, red. Zieliński, ZSMP, tow. Janik i troski Weltbild

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 105

 Minął 11 Listopada i działy się ważne rzeczy, w cieniu których mogły umknąć pozornie nieważne treści.  Ale skoro w promowanie tych treści włączył się sam portal Onet.pl , one nie mogą być przez nas bagatelizowane.  Tym razem jest to długi wywiad   pana  Mateusza Zimmermana  z panem dr Andrzejem Zielińskim , opublikowany 4 listopada  i związany  z najnowszą książką pana Zielińskiego pt. „Sarmaci, katolicy, zwycięzcy. Kłamstwa, przemilczenia i półprawdy w historii Polski”.

Rzecz zapowiadała się niezwykle poważnie, albowiem nie dość, że wydało ją potężne  Wydawnictwo Prószyński   i Spółka w dziale “literatura faktu” to jeszcze poświęciło ono sporo energii na zaprojektowanie wstrząsającej okładki.

 

Nie dość, że udało  się upchnąć w dwóch linijkach takie słowa jak: Sarmaci, katolicy, kłamstwa  i przemilczenia” ,co oczywiście zapada w pamięć, to jeszcze ciekawie pomajstrowało  przy kultowym obrazie Jana Matejki „Stańczyk”. Do oryginalnego obrazu Stańczyka siedzącego z założonymi rękami i głową pochyloną w zadumie, wydawca  dodał na okładkę dwa symbole.

Dwa najważniejsze symbole I Rzeczpospolitej i jej potęgi: skrzydła husarskie i krucyfiks.

Tyle, że te skrzydła husarskie przypięte Stańczykowi  przez projektanta okładki są marne.  To karykatura  symbolu najsłynniejszej i niezwyciężonej przez 2-3 wieki jazdy świata.  Ale to, co przedstawił autor i wydawca jako „krucyfiks” – to coś jeszcze gorszego.  Nie trzeba wielkiej uwagi aby dostrzec, że w miejscu, gdzie  na krucyfiksie znajduje się Głowa  Jezusa Chrystusa – tutaj - jest –czarna dziura. A sylwetka ciała jest zarysowana.  Czy to „tylko” prowokacja, czy już bluźnierstwo?  Jesteśmy w  III RP i tutaj wolno a nawet  trzeba pokazać katolikom, gdzie ich miejsce.

Wobec  tak poważnego przekazu każdy potencjalny czytelnik chciałby poznać autora dzieła, któremu Onet.pl daje potężne wsparcie marketingowe w postaci wywiadu ze znanym autorem felietonów historycznych i kulturalnych – panem Mateuszem Zimmermanem. 

Każdy może przeczytać ten długi wywiad a ogólny przekaz sprowadza się do tego, że to, co przedstawiali przez wieki  jako fakty tacy amatorzy jak Gall Anonim,  Jan Długosz ,  ks. Walerian Kalinka czy  hrabia Tarnowski nie mówiąc o takich fantastach jak  Henryk Sienkiewicz czy Zofia Kossak –Szczucka – to wedle redaktora śledczego Andrzeja  Zielińskiego są to  „kłamstwa , przemilczenia  i półprawdy” a „prawdę, samą prawdę i tylko prawdę” odkrywa  „autor bestsellerów” przy pomocy Wydawnictwa Prószyński i Spółka.

Wydawać by  się mogło, że taki  rewolucjonista historyczny  i potęga w zakresie krytycznego badania źródeł (np. „odnalazł” w dziejach Polski –dodatkowego króla) -  ma ogólnie dostępną biografię, zaczynającą się od szacownych rodziców i dziadków  i elitarnej szkoły po imponującą listę prac naukowych i wykładów na renomowanych uniwersytetach. Niestety, Internet i wydawca nas nie rozpieszcza.

Andrzejów Zielińskich jest  całkiem sporo  i w porywie szaleństwa pojawiło się podejrzenie, że to współtwórca Skaldów  i „Prześlicznej wiolonczelistki” oraz „Nie całuj mnie pierwsza” postanowił przerzucić się z lekkiego repertuaru muzycznego na poważne rewidowanie historii naszej Ojczyzny. Ale nie.

Dzięki długiej liście „utworów” i docentowi wiki ustaliliśmy, że dr Andrzej Zieliński to :”… dziennikarz i historyk, doktor nauk politycznych. Pracę zawodową rozpoczynał w 1961 r. w „Sztandarze Młodych” a obecnie na emeryturze…”. Zupełna mizeria informacyjna.

Trzeba było podjąć „śledztwo internauckie”  aby dotrzeć do niewątpliwie ciekawego epizodu z życia autora takiego dzieła jak Król apostata. Największa tajemnica polskiego średniowiecza”.

Trop podjęty dzięki informacji, iż dr Andrzej Zieliński zatrudnił się w roku 1961 r. w gazecie „Sztandar Młodych”, wydawanej od 1950 r. „organie ZMP” (dla  ofiar obecnego programu nauczania- Związek Młodzieży Polskiej)  doprowadził  do wniosku, że skoro w 1956 ZMP „wyewoluował” w ZMS a następnie w ZSMP – to w takich miejscach należy szukać.  No i bingo.

 

Oto w Kwartalniku Prasy Polskiej 23/3  str. 129-132 wydanym w 1984 roku panie Zofia Sokół i Władysława Wójcik zamieściły  dość szczegółowe sprawozdanie z VI Ogólnopolskiego Prasoznawczego Seminarium  Naukowego „Dawna i Współczesna Prasa Młodzieżowa”.
 

 No i one piszą  np. :”… Kolejne, szóste już seminarium poświęcone prasie młodzieżowej przebiegało pod hasłem „Prasa podziemna młodzieży polskiej 1939—1945 w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne”. Zorganizowane staraniem Zarządu Wojewódzkiego ZSMPi Zakładu Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego, odbyło się w dniach 25—27maja 1983 r. w Lublińcu koło Częstochowy. Seminaria te mają już swoją tradycję i utrwaloną formułę programowo-organizacyjną zmieniającą się co roku, lecz głównym tematem — rzec można, hasłem wywoławczym — każdego kolejnego spotkania jest prasa młodzieżowa.

 Jest rok 1983 i mamy „wspólny wysiłek” Zarządu Wojewódzkiego ZSMP czyli „socjalistycznych działaczy” oraz Zakład Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego” czyli „socjalistyczne kadry naukowe”.

Z gigantów intelektu i patronów naukowych tego zjazdu w Lublińcu  warto wymienić  prof. dr  hab. B. Hillebranda,  który przysłał ze swoim referatem  się dr J. Jarosińskiego. Żeby poczuć, jaki był klimat naukowy tych spotkań, warto wspomnieć za docentem wiki, że prof. dr hab. Bogdan Hillebrand ”..Od 1954 pracował w Wydziale Historii Partii, a następnie w Zakładzie Historii Partii przy KC PZPR i Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR..”

Z ciekawszych dzieł można wymienić  np. w 1962 r.  w Wydawnictwie Ministerstwa Obrony Narodowej dzieło pt. :” Działania oddziałów i brygad partyzanckich Gwardii i Armii Ludowej na Kielecczyźnie”  i jeszcze 25 podobnych dzieł do roku 1989.
Czyli mamy twarde jądro propagandy PZPR i rok 1983 a w Ośrodku ZG ZSMP koło Częstochowy w drugim dniu seminarium  zaraz po Zofii Sokół z Rzeszowa  prezentuje  swój artykuł redaktor Andrzej Zieliński „z Warszawy”. Jak napisała w sprawozdaniu koleżanka Sokół  z Rzeszowa :”… Podobne ujęcie, lecz innego tytułu —dał w swoim tekście red. Andrzej Zieliński z Warszawy, a zatytułował go: „Młoda Demokracja" 1941-1944.Autor podkreślił szczególnie zasługi pisma w propagowaniu określonych treści….:.

Po zaprezentowaniu wszystkich innych prelegentów Autorka zakończyła Sprawozdanie  następująco:”… Podziękował zebranym za udział w sesji, opracowanie referatów, komunikatów i głosów v/ dyskusji oraz zamknął obrady sekretarz Zarządu Głównego ZSMP dr Krzysztof Janik, który podkreślił znaczenie tych seminariów dla badań

histo­rycznych nad ruchem młodzieżowym w ogóle i dla badań prasoznawczych…”.

 

W przekładzie na język organizacji ZSMP oznaczało to m.in. że tow. Krzysztof Janik finansował całe to przedsięwzięcie , co niesłusznie niektórzy interpretują jako dostarczanie trunków i zakąsek w nieograniczonych ilościach. Dr Krzysztof Janik, od roku 2001 minister Spraw Wewnętrznych w rządzie Leszka Millera ma  piękną kartę „działacza młodzieżowego PRL”:  w latach 1965-1976 działał w Związku Młodzieży Wiejskiej aby w latach 1976-1986 „robić za młodzieżowca” w ZSMP , w tym w latach 1981-1986 – być sekretarzem  Zarządu Głównego ZSMP.  Pięknie połączył karierę społeczną z pracą naukową. Okazuje się, że w 1976 doktoryzował się w Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Śląskiego i od 1975 r. był tam asystentem a od 1981 r. adiunktem.

 

I to zapewne tow. Krzysztof  Janik był „śpirytus movens” tego, iż   na „dorocznych  seminariach prasoznawczych” w ośrodku ZG ZSMP w Lublińcu koło Częstochowy stawiali się karnie młodzi pracownicy naukowi Uniwersytetu Śląskiego, którzy pełnili różne zadania: od wygłaszania  referatów, zanim wszyscy aktywiści –naukowcy zjadą się z odległego Białegostoku (prof. Hirsz), Lublina (mgr Krystyna Kubicka) czy Warszawy  i Krakowa (większy desant), do robienia za „słuchaczy” i „spontanicznych dyskutantów”. W końcu możliwość konsumpcji szynek i baleronów czy tatara  totalnie niedostępnych na rynku w roku 1983 pod powszechnie dostępną czystą  z czerwoną kartką – za frico-  musiała się wiązać z jakimś poświęceniem. Zwłaszcza, że dzięki kontaktom z funkami central PZPR i ZSMP drzwiczki do kariery przekształcały się w szeroko otwartą  bramę.


Na co mamy prosty dowód. Tow. Sokół zanotowała, że po wystąpieniu dr Zbigniewa Bajki z Ośrodka Badań Prasoznawczych w Krakowie i Wiesława Sonczyka z Warszawy :”… Tematykę zbliżoną do poprzednich prezentował referat opracowany przez zespół pracowników Zakładu Dziennikarstwa US w Katowicach: mgr Mariana Gierulę, mgr Stanisława Michalczyka, mgr Zbigniewa Oniszczuka nt. „Inicjatywy”, biuletyn informacyjny ZW ZSMP w Katowicach— dziennikarska próba młodzieżowego czasopisma regionalnego”.

A dzisiaj  na liście płac Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ  widzimy tych samych panów ale w jakże nowych i znamiennych rolach: Zakład Dziennikarstwa – kierownik dr hab. Marian Gierula prof. UŚ,   Zakład Komunikowania Międzynarodowego i Systemów Medialnych – dr hab. Zbigniew Oniszczuk prof. UŚ

Profesor Oniszczuk  musi sporo wiedzieć o „komunikowaniu międzynarodowym”, bo jak zapisała niezmordowana towarzyszka Sokół w sprawozdaniu z następnego Seminarium Prasoznawczego w Lublińcu, tj. w 1984 r. miał szansę komunikować się  z samym profesorem Gienadijem Bielakowem  z Uniwersytetu Kijowskiego, który w Lublińcu :”… wygłosił referat pt. Problematyka internacjonalizmu socjalistycznego w czasopismach młodzieżowych w latach 1970—1980,na przykładzie wybranych tytułów, takich, jak „Sztandar Młodych”, „ITD”, „Walka Młodych”, „Zarzewie” itp….”.

 

Tak, tak. Piękny rok 1983 i jeszcze piękniejszy 1984. Ilu porządnych ludzi siedziało za kolportaż niezależnej literatury? Ale to byli „szaleńcy” i „nierealiści”. A „realiści” mają dzisiaj własne zakłady i katedry.  No i możemy też  obecnie spotkać  na UŚ speca od historii sztuki – Ślązaka z Przemyśla dr Jerzego Gorzelika. To się nazywa „przekazywać pałeczkę” , czy „sztafetę” a może  i sztachetę, którą walą Polaków przez łeb „środowiska medialne z wiecznie żywego PRL”.

Na liście dziekanów natomiast znajdujemy  w latach 1981-1987 prof. dr hab. Jana Kantykę speca od historii ruchu robotniczego, uczestnika wspomnianego seminarium w Lublińcu w 1983 r.

Pan dr Zieliński być może nie zrobił oszałamiającej kariery w dziennikarstwie, chociaż w latach 80-tych jest wymieniany jako dziennikarz gazety „Rzeczpospolita” reaktywowanej na żądanie Osmańczyka po ogłoszeniu stanu wojennego. Redaktor Zieliński robił na odcinku „różnorodności prasy PRL”. Że nie tylko „Trybuna Ludu” czy „Żołnierz Wolności” ale też „gazeta dla każdego obywatela”.

Wracamy do współczesności i widzimy, że dr Andrzej Zieliński  skoncentrował swe zainteresowania na  katolickim aspekcie dziejów Polski, a szczególnie upodobał sobie Piastów  ale i przeorem Kordeckim nie pogardził  i dał radę  „mitowi przedmurza chrześcijaństwa”. W tym pomógł mu ekspert: były ksiądz Obirek.

 

Podobnie jak koledzy z Uniwersytetu Śląskiego  jest aktywny i odnosi sukcesy. Jest wymieniany jako autor bestsellerów  a od roku 2010 zdołał wydać na rynku polskim aż 5 tytułów,  w tym w 2010  r. w wydawnictwie Bauer – Weltbild Media (Klub dla Ciebie) : „Władysław Łokietek. Nieznany czy Nikczemny?” i w tym samym wydawnictwie w roku 2011  książkę „Oskarżony Jan Długosz”.  A wcześniej a  w roku 2007 też tam: „Przekleństwo tronu Piastów”.

 

Nie chcemy być złośliwi, ale pod koniec roku  2012  prezes zarządu Weltbild pan Gunther Gerlach udzielił wywiadu dla PAP, w którym oznajmił, że przewidywane jest „wygaszenie działalności” Weltbild bo rynek polski „nie spełnił pokładanych oczekiwań”. Co ciekawe, wydawnictwo to oferowało na polskim rynku tak bezcenne nazwiska literackie jak np. Manuela Gretkowska, Sylwia Chutnik, Michał Witkowski, Szczepan Twardoch i wiele innych, w tym autora bestsellerów dr Andrzeja Zielińskiego. W sumie są to rzeczy szokujące.  Bawarski Kościół katolicki najprawdopodobniej „bez swojej wiedzy i zgody”  wydawał  w Polsce długą listę „ autorytetów”, które przez lata robiły publicznie szyderę z Kościoła Katolickiego .

Tymczasem 10 stycznia 2014 r. gazownia podała wiadomość pod tytułem :” Niemcy. Katolickie wydawnictwo Weltbild ogłosiło upadłość”.   A konkretnie Weltbild Verlag należące do 12 diecezji katolickich ogłosiło upadłość  a podobno Kościół katolicki w Niemczech chciał  przeznaczyć 65 mld Euro na ratowanie firmy ale to było za mało. Potrzeba było 135 mln Euro. Pomoc deklarował nawet rząd Bawarii.   Z tym, że niektóre spółki  grupy w Niemczech i Austrii – nie ogłoszą upadłości a spółki zależne, jak polska filia Bauer Weltbild  , która wydała 3 tytuły dr Andrzeja Zielińskiego, zostały sprzedane m.in.  do Wydawnictwa Bukowy Las Sp.  z o. o , której udziałowcem jest pan Janusz Piotr Arsłanowow. Zapewne  jakiś  pomnikowy katolik , z oczywistej skromności nie rzucający się w oczy.

 

Pan Janusz Piotr Arsłanawow w rejestrze KRS jest wymieniany na mojepanstwo.pl w firmie „Notabene Polska” Sp.  z o.o. z siedzibą w Ożarowie Mazowieckim ul. Poznańska 91 (KRS 0000051590) a z kolei  ta spółka jest własnością firmy „Dressler Sp.  z o.o. Dublin Spółka Komandytowo-Akcyjna (KRS 0000375445, też w Ożarowie).  A ta spółka z kolei jest udziałowcem takich podmiotów wydawniczych jak: „Notabene Polska” Sp. z o.o. „Świat Książki” (w ramach Weltbild polskiego ), Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz czy SI KSIĄŻKI PL.  Coś jakby konsolidacja.

Nie wiem czy wypada przy okazji tak smutnego wypadku jak upadłość zadawać  pytanie, jaka była  strategia biznesowa i  misja firmy katolickich niemieckich diecezji   jako udziałowców  Verlagsgruppe Weltbild,   skoro jej „filia”   Wetlbild (właściciel Świata Książki ) w Polsce wydawała takich autorów jak Manuela Gretkowska, Sylwia Chutnik, Michał Witkowski czy Szczepan Twardoch, nie mówiąc o Pilchu. Kim jest pan Gunther Gerlach.  Kto im doradzał.

Czuję, że te wszystkie kłopoty to  może być wina dr Zielińskiego, który za bardzo zaczął się wgryzać w „przekleństwo Piastów” a ono  kolei przerzuciło się na Bauer Weltbild a może nawet i na Racjonalistę, bo "racjonaliści" nie weszli do Sejmu.  Ciekawe, jak z „przekleństwem Piastów” poradzi sobie pan Arsłanawow.

Z drugiej strony jeśli człowiek czyta, że praktycznie takie "legendy" literatury jak wyżej wymienione, mogły się przyczynić do finansowej klęski  niemieckiego  wydawnictwa , daje to jasny obraz ich „obiektywnej siły rynkowej”. Raczej skromnej. Ale to chyba   „przekleństwo Piastów” było powodem tej katastrofy. Plus  prawdopodobnie wzięcie udziału w prawdziwej spirali śmierci  jaką było wydawanie książek na temat „tajemnic templariuszy”, „tajemnic waldensów”, „tajemnic papieży”, ”tajemnice Borgiów”, których w ciągu ostatniego dziesięciolecia wydano na świecie zapewne jakieś 100 tysięcy samych TYTUŁÓW.  No i teraz wychodzi Wydawnictwo Prószyński Spółka z o.o. z dziełami dr Zielińskiego: „Skandaliści w koronach. Łotry, rozpustnicy i głupcy na polskim tronie „ –2013  i ci „Sarmaci, katolicy, zwycięzcy. Kłamstwa, przemilczenia i półprawdy w historii Polski „- 2015.   

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Zieli%C5%84ski_%28dziennikarz%29

http://czashum.hist.pl/media//files/Kwartalnik_Historii_Prasy_Polskiej/Kwartalnik_Historii_Prasy_Polskiej-r1984-t23-n3/Kwartalnik_Historii_Prasy_Polskiej-r1984-t23-n3-s129-132/Kwartalnik_Historii_Prasy_Polskiej-r1984-t23-n3-s129-132.pdf

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wydzia%C5%82_Nauk_Spo%C5%82ecznych_Uniwersytetu_%C5%9Al%C4%85skiego

 

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo