pink panther pink panther
4767
BLOG

Królowa ,Cameron, pani Woodward oraz brytyjska gościnność i promocja Polski

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 118

O brytyjskiej gościnności Polacy wiedzą niemal wszystko, zwłaszcza od roku 1945. Z kolei  inne nacje wiedzą wiele  o brytyjskiej skłonności do „chodzenia w gości bez zaproszenia” i zostawania „w gościach” bezterminowo. I brania sobie na pamiątkę czegoś  z porcelany. Chociaż jeśli chodzi o  „pamiątki” to zasadniczo Brytyjczycy wybredni nie są: brali wszystko: od herbaty i cukru trzcinowego po greckie marmury i wyposażenie grobów faraonów.

Jak silny bywa to nawyk, można się przekonać czytając przemówienie brytyjskiej ambasador  w ChRL pani Barbary Woodward  w dniu 20 maja 2015 r. temat kobiet i przedsiębiorczości na międzynarodowej konferencji w Pekinie pod nazwą „ Alibaba Global Conference on Women and Entrepreneurship, w której uczestniczyły ważne i mniej ważne chińskie przedstawicielki chińskiego i międzynarodowego biznesu.

 Pani Woodward, po przedstawieniu niezwykle skróconej (zabrakło jakichś 150-200 lat: 1800-200) ale jakże wspaniałej historii relacji brytyjsko chińskich,   wymieniła kobiety, których działalność przyczyniła się do „zrównania kobiet z mężczyznami”. Zaczęła od królowej Elżbiety I, która miała być „pierwszą w świecie kobietą na posadzie króla”. Następnie wymieniła niejaką panią Adę Lovelace (właściwie Augusta King-Noel, hrabina Lovelace, nie mylić z Lindą), której rzekoma praca wedle słów pani Woodward „ …nad  liczbami Bernouliego jest powszechnie postrzegana przez matematyków jako pierwszy program komputerowy”. Następnie wymieniła niejaką Marie Curie, która „ponad 100 lat temu była pierwszą kobietą, która otrzymała nagrodę Nobla i pierwszą osobą, która kiedykolwiek otrzymała dwie nagrody Nobla”.

Następny akapit brzmiał jak następuje: „…It’s about 100 years since Emmeline Pankhurst in England, Susan B Anthony in the US, Eva Peron in Argentina, and Tang Qunying here in China demanded the  same voting rights as men.  It’s nearly 90 years since the birth of Margaret Thatcher, Britain’s only woman and longest serving Prime Minister from 1979-1990…”.( Około 100 lat odkąd  Emmeline Pankhurst w Anglii, Susan B. Anthony w USA, Eva Peron w Argentynie i Tang Qunyiang tutaj w Chinach żądały tych samych praw do głosowania jakie mieli mężczyźni. I mija niemal 90 lat od urodzin Margaret Thacher,  jedynej kobiety i najdłużej służącej jako Premier w latach 1979-1990).

Pomijając drobny fakt, iż pani Augusta z domu Byron, hrabina Lovelace  (1815-1852) jest co prawda wymieniana jako wielka miłośniczka matematyki i gorliwa korespondentka matematyka Charlesa Babbage’a, ale zostało dowiedzione przez  wiarygodnych historyków matematyki, że to, co znaleziono w jej notatkach jako „algorytmy do Maszyny Kalkulującej” , u Babbage;a  pojawia się w zapiskach już 3 do 7 lat wcześniej. Zatem  nie może ona być traktowana jako „pierwszy programista komputerowy”.

Pani ambasador wymieniła całą listę kobiet brytyjskich bez wskazywania ich narodowości ale dodała też jedyną kobietę, która miała prawdziwie wyjątkowe dokonania na polu zdominowanym przez mężczyzn – i NIE wymieniła jej narodowości.

 Myślę o „Marie Curie”, która upchnięta między Adę Lovelace i sufrażystki oraz Margareth Thacher i której w przeciwieństwie do Evy Peron czy Susan B. Anthony – po raz kolejny została pozbawiona swojej narodowości, polskiej narodowości. Jakby się zastanowić, to czego się czepiam, nieprawdaż.

Ambasador Woodward z zimną krwią „ukradła nam” Marię Curie Skłodowską  i to jak  finezyjnie.

A wcześniej chcąc podlizać się chińskim gospodarzom, wymieniła cesarzową chińską Wu Zetian, jako pierwszą i jedyną cesarzową chińską, która Nie była regentką a władzę zdobyła sama. I chyba aby podkreślić wagę tego sukcesu, dorzuciła, iż stało się tak w opozycji do  powiedzenia Konfucjusza, że „…kobieta, która rządzi jest jak kura, która pieje o świtaniu…”.

Konfucjusz jest traktowany jako chińskie  dobro narodowe, podobnie jak jego przemyślenia. Także przez członków rządzącej partii komunistycznej. Pani Woodward przyzwyczajona zapewne, iż można bez ograniczeń krytykować „bigoterię papistów” a ostatnio nawet „fundamentalizm muzułmański” – jako wytwory męskiego szowinizmu, „poleciała po Konfucjuszu” dla podkreślenia sukcesu „jednej cesarzowej”. Nie wiem, czy to mogło zostać dobrze przyjęte, zwłaszcza, że zapewne Chińczycy z wyższych kręgów politycznych odbierają pouczanie przez Anglików podobnie jak Polacy –nauki Niemców o pokoju na świecie i o „polskich obozach koncentracyjnych”.

Oczywiście  feministyczny i pro-brytyjski wykład ambasador Woodward mógł zostać odebrane bardzo pozytywnie, mógł  nawet nie być zauważony przez władze chińskie. Coś jednakże wokół pani Woodward i jej misji w Chinach zaczęło się dziać aż znalazło swój głośny finał na trawniku przed pałacem Buckingham kilka dni temu.

Chińczycy podobno są narodem ludzi niesłychanie uprzejmych, tak przynajmniej wynika z kryminału Earla Derr Biggersa „Charlie Chan prowadzi śledztwo”.   A tymczasem  pani Woodward przygotowując wizytę pana prezydenta Chin Xi Jinping w Wielkiej Brytanii doznała od swoich chińskich odpowiedników zgoła jakiegoś despektu, którego natury nie chciała wyjawić jej koleżanka z policji londyńskiej, skarżąc się samej królowej Elżbiecie na tych Chińczyków.

A wydawało się, że wizyta delegacji rządowej Chińskiej Republiki Ludowej w Wielkiej Brytanii  w październiku 2015 r. to było jedno pasmo świadczenia sobie uprzejmości, okazywania zachwytu i gościnności.   Trwała całe 4 dni i obejmowała m.in. bankiet w Buckingham Palace wydany na cześć pana Prezydenta Xi Jinping i jego małżonki Peng Liyuan. Królowa spędziła prawie całą rodzinę do obowiązku i wszyscy   grzecznie zasiedli za stołem a ona wygłosiła toast.  Mało tego, na cześć chińskich gości został wystrzelony salut z 41 armat a szanowni goście zostali zawiezieni do Pałacu karetami  zaprzężonymi w białe konie!!!

Dzięki czemu goście i gospodarze podpisali porozumienie biznesowe warte 30 mld USD.Aby uczynić wizytę jeszcze bardziej ciepłą premier Cameron zaprosił pana prezydenta Jinping do pubu. Czy może być coś bardziej brytyjskiego niż pub?

Może.  Brytyjski trawnik w deszczu w maju 2016 r. a na nim 8000 pań i panów w najlepszych wyjściowych ubraniach, niejednokrotnie raczej wieczorowych, wyczekujących cierpliwie pojawienia się Królowej Elizabeth II w jej 90-te urodziny. Można powiedzieć, że zabawa po pachy: zimno, deszcz, plastikowe krzesła, jak wokół grilla na działce pracowniczej, nie widać jadła i picia, parasole nie chronią przed wiatrem a dzielny naród brytyjski  zaciska zęby , stoi i czeka, aż szanowna Jubilatka ubrana w swe 90-te urodziny w płaszczyk  we wściekle różowym kolorku i kapelusik ozdobiony trzema kwiatami sztucznej dzikiej róży –  przydrepce i uściśnie dłoń.

Ta impreza stała się też okazją, aby puścić w świat dialog Królowej z jej policmajsterską na temat wychowania chińskich gości, którzy nawiedzili Wielką Brytanię i Królową w październiku 2015 r.

A dokładnie służby prasowe pałacu  udostępniły mediom fragment ceremonii z udziałem: królowej, lorda szambelana i pani policmajster londyńskiej, odpowiedzialnej  za bezpieczeństwo pobytu delegacji chińskiej.
Lord szambelan prowadzący jubilatkę do wybranych zaszczyconych przedstawiając panią Lucy d’Orsi  szefową policji  Wschodniego Londynu zagaił w te słowa: „Czy mogę przedstawić dowódcę Lucy d’Orsi, która była „Gold Commander” podczas chińskiej wizyty rządowej?” Na to jubilatka: „A to pech”. A lord szambelan dalej: „..i która została bardzo, bardzo zdeprecjonowana przez Chińczyków, ale wytrzymała, robiła swoje  i została na swoim stanowisku…”. Królowa pozwoliła, aby jej poddana do końca wylała swój żal i pani Lucy podzieliła się mrożącymi krew w żyłach szczegółami negocjacji w Lancaster House pani Lucy i pani Barbary Woodward z delegacją chińską, która sobie po prostu wyszła  w pewnym momencie i powiedziała, że „wizyta odwołana”.  Na co jubilatka, która od miesięcy znała każdy szczegół rzuciła: „…oni byli bardzo niegrzeczni wobec Barbary…”. A na to Lucy: „..Tak. Byli. Barbara była ze mną i oni zlekceważyli nas obie…”. Na to Królowa: „… Nadzwyczajne..”. Kropkę nad i postawiła komendant d’Orsi „…To było bardzo niegrzeczne i bardzo niedyplomatyczne, jak sądzę…”.


 I to jest znak czasu. Coś się panom Chińczykom nie spodobało. A wieść została przekazana poprzez Barbarę Woodward a raczej jej potraktowanie. Trzaskanie drzwiami i takie tam.  To wielka obraza Imperium.  Ale zamiast brytyjskich kanonierek na rzece Huang-Ho – wrzutka do mediów, że „oni byli bardzo niegrzeczni”. Czasy się zmieniły. Polityka wizerunkowa Wielkiej Brytanii wobec Chin na dzisiaj to co najwyżej  uszczypnięcie.

Władze chińskie udały, że nie ma sprawy i ocenzurowały tę informację w kraju. Zapewne ambasada chińska ryczała ze śmiechu czytając londyńskie dzienniki.  Tuż po wizycie władze chińskie oświadczyły, iż otwiera się „złota era” dla stosunków brytyjsko-chińskich, w czym mieściła się zapewne możliwość budowy superszybkiej kolei, program atomowy i ułatwienia wizowe dla obywateli chińskich.

 Podobne sytuacje miały miejsce, kiedy przygotowywana była wizyta w Londynie chińskiego premiera Li Keqianga w czerwcu 2014 r.  Jak widać odkąd w 1997 r. Wielka Brytania musiała opuścić Hong Kong, władze w Londynie czynią stałe zabiegi o dobre relacje z  rządem ChRL.  A Chińczycy oczywiście „idą na rękę” ale pilnie uważają, żeby podkreślić, kto komu może zrobić nieprzyjemność.

Tego samego dnia, kiedy na mokrym trawniku królowa gawędziła z komendant Lucy, pan premier David Cameron gawędził z biskupem Canterbury Justinem Welby na temat „szczytu antykorupcyjnego w Londynie” organizowanego przez Commonwealth dla delegacji z 53 krajów z udziałem samego Johna Kerry z USA.  I podzielił się refleksją: „…Mamy mieć w Brytanii kilku liderów z pewnych fantastycznie skorumpowanych krajów …Nigeria i Afganistan, najprawdopodobniej dwa najbardziej skorumpowane kraje świata…”. Arcybiskup dyplomatycznie odparł, iż prezydent Nigerii stara się gorliwie walczyć z korupcją”.  
Niedawno wybrany prezydent Nigerii Muhammadu Buhari stwierdził publicznie co następuje: „…Nie oczekuję przeprosin od Camerona ale zwrotu majątku zagrabionego przez nigeryjskich kryminalistów i przechowywanego w Brytanii. To, czego żądam , to zwrot zagrabionych aktywów. To jest to, czego żądam. Co miałbym zrobić z przeprosinami?...”.

Muszę przyznać, że zarówno Chińczycy jak i prezydent Nigerii wzbudził mój szacunek swoją „polityką wizerunkową”. Prezydent Nigerii publicznie oddał cios za cios, kiedy on i jego kraj został zaatakowany wizerunkowo.  Inni oficjele nigeryjscy byli jeszcze mniej pokojowo nastawieni niż prezydent Buhari. Odpowiadają publicznie, że takie korupcyjne obyczaje pojawiły się w Nigerii wraz z kolonialną administracją brytyjską. Chińczycy robią swoją politykę wizerunkową w innym stylu, ale nie opiera się ona na powoływaniu komisji do spraw, tylko np. na budowie sztucznych wysepek na Morzu Południowochińskim pomiędzy wyspą Palawan a Wietnamem. A jest to rejon transportowo i militarnie najbardziej strategiczny w Azji Południowo – Wschodniej. Co prawda pływają tam „ostrzegawczo” amerykańskie okręty wojenne, tylko że od tego budowa wysepek nie stanęła.

Jak w tych warunkach komentować brak reakcji polskiej na budowę Nord Stream?

Na naszych oczach byłe kolonie przestają być pokorne i już nie milczą, kiedy dawni hegemoni nie potrafią  utrzymać nerwów na wodzy i dają upust swoim uczuciom względem byłych „ludów niższych”.
Może warto zwrócić uwagę, iż w oczach różnych  „hegemonów” Polacy też należą do „ludów niższych” i są stosownie do tego traktowani.   Problem polega na tym, iż tzw. elity wolnej Polski  z dziwnym uporem niemal delektują  się atakami medialnymi i dyplomatycznymi na Polskę i Polaków,  praktycznie przyłączając się do tych ataków i oskarżeń na własnych obywateli i własne państwo. Albo udając, że ich nie było.

Kiedy myślę o gigantycznych zaniechaniach w polityce historycznej, o braku roszczeń w imieniu poszkodowanych obywateli polskich czy wręcz o żądaniu wyrzeczenia się ŻALU PO ZAMORDOWANYCH BRACIACH I SIOSTRACH dla   „korzyści geopolitycznych”, to mam wrażenie, że Polska jeszcze nie zasłużyła na niepodległość. Jeśli władza nie jest w stanie dobrać wyższych urzędników aby potrafili i  aby CHCIELI bronić dobrego imienia Polski, aby mieli tyle poczucia godności w naszym imieniu i aby mieli potrzebę działania w naszym wspólnym interesie, to nie jest to władza kraju dojrzałego albo nie jest to NASZA władza, tylko zbiór jakichś agencików skrojonych do utrzymania Polski jako rozkosznej republiki bananowej.  A żeby obywatele nie narzekali, to się powoła komisję. I ta komisja napisze list do ambasador Barbary Woodward, żeby nam nie „kradła” Marie Curie.  

PS. Jakoś nie mogę zapomnieć filmu sfinansowanego przez sir Micka Jaeggera na temat Enigmy, w którym to filmie jedynym negatywnym bohaterem był Polak. A kod złamali oczywiście Brytyjczycy.

https://www.gov.uk/government/speeches/british-ambassadors-speech-at-alibaba-global-conference-on-women-and-entrepreneurship

http://www.usatoday.com/story/news/world/2016/05/11/queen-elizabeth-ii-chinese-officials-were-very-rude/84218732/

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo