pink panther pink panther
5815
BLOG

Hejt standardowy czyli Olbiński od Kielc i Nowego Jorku do KOD w Warszawie

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 29

Mówiąc prawdę, nic mi nie mówiło nazwisko Olbiński, dopiero Kolega Osiejuk „wypożyczył go sobie” w poniedziałek 13-go, cytując co lepsze kawałki z wywiadu dla pani Ewy Koszkowskiej z Wirtualnej Polski w notce pt. „Józef Chałupka - Ubermensch spod Kielc”.
Pan Olbiński zaprezentował w wywiadzie „zestaw podstawowy agitatora III RP” , który zawiera się w zdaniu: „…Niestety, to, co się teraz w Polsce dzieje - w kontekście świata, nie tylko naszego małego podwórka - jest porażające. Bo nagle wyszła z nas potworna morda chama, prymitywa, ksenofoba, homofoba, rasisty.…”.Po prostu banał w stylu Janka Hartmana i Janka Grossa.

Muszę przyznać, że w tym wywiadzie dla Wirtualnej Polski bardziej zainteresowało mnie przywołanie zupełnie bez związku z „sukcesami Olbińskiego i emigracją” tematu „pogromu kieleckiego”.  Artysta  mówi w pewnym momencie: „…Pochodzę z Kielc i pamiętam wspomnienia rodziców o pogromie kieleckim, które przekazywali mi, kiedy byłem dzieckiem. Ta sama swołocz, która powtarzała plotkę, że Żydzi do macy używają krwi dzieci, a potem zamordowała kilkadziesiąt osób, dzisiaj demonstruje i chce wieszać Tuska za to, że brał udział w "zamachu smoleńskim".

Kim zatem byli rodzice , którzy wychowali takiego Rafała czyli Józka. Sam artysta zasadniczo nie ma nic do powiedzenia o swojej rodzinie. Na przykład kim byli jego rodzice, kim dziadkowie. Jakie mieli zajęcia, dochody, poglądy polityczne. Zero info.
Dopiero portal Urzędu Miasta Kielce rzucił parę ciekawostek: „…Rafał Olbiński urodził się 21 lutego 1943 r. w Kielcach. Kilka lat później ktoś w jednym z dokumentów zmienił datę urodzenia na 1945r. i tak już zostało. Nadano mu imiona Józef, Rafał i Feliks, zaś jego prawdziwe nazwisko brzmi  Chałupka. Przyszły znakomity grafik i plakacista mieszkał z rodzicami  w Kielcach przy ul. Krakowskiej. Był najstarszym z siedmiorga rodzeństwa. Ojciec też miał na imię Józef i był dyrektorem kamieniołomu, mama - Janina prowadziła dom. …”.

Mały Józek był najstarszym dzieckiem swojego ojca i urodził się w 1943 r. Ponieważ jeszcze kilka/kilkanaście lat temu ojciec artysty żył, należy przypuszczać, że kiedy rodził się jego syn pierworodny, był młodym człowiekiem. A „za socjalizmu” był dyrektorem kamieniołomu. Wokół Kielc przed IIWW było kilka kamieniołomów. Najbliżej ul. Krakowskiej, na której mieszkała rodzina Chałupków był kamieniołom Sitkówka –Nowiny, przed wojną własność braci Goldfarbów.  Po wojnie wszystkie fabryki i kamieniołomy zostały znacjonalizowane a Józef Chałupka został dyrektorem jednego z nich.  Czyli należał do czerwonej nomenklatury i musiał być co najmniej członkiem PZPR. Bo to była żelazna reguła tych czasów.
Ciekawe, co dyrektor kamieniołomu w PRL opowiadał swoim dzieciom o „pogromie kieleckim” a co o „odbiciu przez oddział „Szarego” – Hedy – więźniów z komunistycznego więzienia” też w 1945 r. i to PRZED „pogromem”. A co opowiadał o „procesie biskupa Kaczmarka.

Co do samego „pogromu kieleckiego” to przeczytanie książki śp. Krzysztofa Kąkolewskiego pt. „Umarły cmentarz”, która jest zapisem jego własnego śledztwa w sprawie wypadków na ul. Planty w Kielcach każe zadać  DZISIAJ pytanie, dlaczego Olbiński pochodzący z Kielc obrzuca bluzgami wszystkich mieszkańców tego miasta ,mającego wspaniałą kartę działalności podziemnej przeciwko niemieckiemu okupantowi, skoro praktycznie wszyscy mieszkańcy Kielc wiedza JAK BYŁO. Książka Kąkolewskiego jest zapisem zeznań uczestników tych wydarzeń i naocznych świadków, prezentuje dokumenty i wspomnienia adwokatów, prokuratorów, milicjantów i uratowanych z masakry Żydówek. I powiązanie daty „pogromu” z datą rozpoczęcia na procesie w Norymberdze oskarżania Niemców o mord katyński.


Aby zrozumieć to jakże silne zaangażowanie  pana Olbińskiego  po stronie jasnogrodu i KOD-u warto cofnąć się do roku 1981 r. i jego wyjazdu do USA. Olbiński był przez lata pupilem systemu komunistycznego jako grafik w sympatycznym pisemku Jazz Forum.  Wyjeżdża do USA w roku 1981 jesienią na wystawę plakatów zorganizowaną przez Polski Instytut Naukowy w Nowym Jorku. Na tej wystawie są i jego prace.

A co to był wówczas Polski Instytut Naukowy? A Polski Instytut Naukowy czyli Polish Institute of Arts and Sciences of America (PIASA)  był “organizacją naukową I dydaktyczną non-profit” założoną w 1942 r. przez takich wybitnych Polaków jak Bronisław Malinowski (antropolog), Henryk Arctowski (geograf i podróżnik), Jan Lechoń (poeta) czy Jan Kucharzewski i Oskar Halecki.  Był zakładany jako zagraniczna filia Polskiej Akademii Umiejętności a po wojnie w zamyśle założycieli miał pozostać niezależny od nacisków PRL.

Pierwszym prezesem był Bronisław Malinowski, który zmarł jeszcze w czasie wojny. Kiedy w Nowym Jorku ląduje Rafał Olbiński prezesem Polskiego Instytutu Naukowego jest niejaki pan Feliks Gross – stryjek Jana Tomasza Grossa.  Feliks Gross pojawił się w Instytucie w 1975 r. na posadzie Dyrektora Wykonawczego kiedy Prezesem był miejscowy Polonus John A. Gronouski.  A od 1988 r. Feliks Gross zostaje Prezesem i jest nim do roku 1999.  Feliks Gross jest przedwojennym działaczem organizacji związanych z PPS „w odcieniu czerwonym” jak  np. Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego powołane w 1923 r. czy „czerwone harcerstwo” czyli pseudo-harcerstwo pod nazwą:  Czerwone Harcerstwo Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego.

Natomiast sama organizacja PIASA pod sprawną ręką prezesa Grossa nawiązała m.in.  współpracę z Rockefeller Foundation (1973 r.) , dzięki której to współpracy w 1977 r. rozpoczęty został projekt historii mówionej o Polonii Amerykańskiej, który to projekt prowadził pan Feliks Gross. Pomagała jeszcze Fundacja Kościuszkowska, Rosenstiel Foundation i Sendzimier Found.
Warto w tym momencie wspomnieć, że do członków tej organizacji należeli też tacy wybitni Polacy jak Isaac Bashevis Singer i Andrew Shally (w 1979 r. otrzymali nagrody Nobla) a pan Ludwik Gross – za badania nad białaczką – nagrody od rządów Francji i Niemiec.

W roku 1983 pan prezes  Gross nawiązał współpracę z ważną instytucją: National Endowment for Democracy, którą powołał rząd USA dla promowania demokracji na świecie  i przydzielił na to 31 mln USD. A Polska miała w tym czasie oczywisty priorytet , co oznaczało priorytet dla organizacji w rodzaju PIASA.

No i tak się przyjemnie złożyło, że  to właśnie w organizacji kierowanej przez pana Feliksa Grossa pan Olbiński miał możliwość zaprezentowania swoich prac. I podjął decyzję o pozostaniu na stałe i porzuceniu w PRL żony (drugiej) ale też dziecka z pierwszego małżeństwa. Przy okazji zmienił nazwisko Chałupka na Olbiński. Tak przynajmniej pisze na stronie internetowej galerii pani Augustyna Nowacka w dniu 4 czerwca 2013 r.  Niewykluczone, że stało się to z powodu kaprysu kobiety.

 Jego przyszła małżonka (trzecia) pani Mariola Markiewicz, artystka zajmująca się ceramiką,  również miała przyjazne powiązania z organizacją PIASA, czego dowodem jest sprawozdanie z 43 rocznego zebrania organizacji, która uświetniona został wystawą prac pani Markiewicz pt.” Clay Methaphors”.

Z innych znajomości artysty Olbińskiego w Nowym Jorku  ( poza koleżkami artystami PRL masowo lądującymi na nowojorskim bruku: Janusz Głowacki, państwo Dudziak, pani Liliana Komorowska , pan Czeczott  i dziesiątki innych.) warto wspomnieć bardzo dynamicznego działacza polonijnego o niebanalnym życiorysie: pana Tadeusza Chabrowskiego w innym życiu znanym jako ojciec Wacław a w jeszcze innym jako TW „Leon” a nawet „agent Leonard”. 
Tadeusz Chabrowski urodził się 11 listopada 1934 r. w Złotym Potoku k/Częstochowy. Po skończeniu gimnazjum i uzyskaniu tzw. małej matury w roku 1951 r. wstąpił do nowicjatu Zakonu Paulinów w Żarkach. Po ukończeniu średniej szkoły zakonnej i odbyciu studiów filozoficznych uzyskał w 1960 r. święcenia kapłańskie.

A w roku 1961 r. wyjechał na dalsze studia aż do amerykańskiej prowincji paulinów w Doylestown. Z kolei w latach 1965 -1966 przebywał na Uniwersytecie Katolickim w Dublinie i wchodził w skład redakcji polonijnej gazety w Londynie  „Gazety Niedzielnej”. Poza tym studiował polonistykę na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie w Londynie.
A nagle w 1967 r. rzucił sutannę i ożenił się.

No a prof. Cenckiewicz wyjaśnił w 2011 r. kulisy: w roku 1961 czyli zaledwie rok po otrzymaniu święceń kapłańskich miał zostać w Częstochowie zwerbowany do współpracy z SB i zaczął donosić na współbraci na Jasnej Górze. Współpracę z SB miał podjąć w celu uzyskania możliwości wyjazdu za granicę i otrzymania paszportu. Wywiad PRL załatwił wszystko w trymiga i sam mu podpowiedział gdzie ma „chcieć jechać”: do Doylestown. I wszystko grało jak w zegarku a nawet lepiej, bo Chabrowski okazał się zapalonym turystą i nawet bezpieka musiała za nim biegać po Europie i USA, tak się rozdokazywał.
 

Ale w 1963 lub 1964 jak podaje prof.Cenckiewicz  - z rezydentury wywiadu PRL w Nowym Jorku „urwał się” szyfrant Stanisław Szymonik ps. „Ewa", oczywiście z kwitami i szyframi.
W ten sposób wywiad PRL musiał wycofać całą ekipę, która pisała kwity przez Szymonika. W ten sposób Chabrowski  został niejako „uwolniony”, co przyspieszyło decyzję o oficjalnym zerwaniu z Kościołem Katolickim.
 

Za to przyssał się do organizacji polonijnych. I nadal „był otwarty na współpracę” z wywiadem PRL. Na początek nowego życia został poetą i się ożenił. Dochody czerpał  jako agent ubezpieczeniowy w polonijnej organizacji ubezpieczeniowej przy Zjednoczeniu Polsko –Narodowym. 
Następnie w 1973 r. zapisał się do ulubionego „dziecka” pana Feliksa Grossa – Centrum Polsko – Słowiańskiego, które od 1981 r. nabrało rozpędu. Pan Chabrowski organizował nawet kółka brydżowe nieszczęsnym emigrantom.

A w 1986 jako „uznany poeta” ( był wydawany w PRL: w Tygodniku Powszechnym, w Więzi a na emigracji w: Kulturze paryskiej, londyńskich Wiadomościach)  zauważył, że po Nowym Jorku kręci się strasznie dużo „polskich artystów” a on (i pewnie bezpieka) nie wie, co oni tam knują. To zaproponował utworzenie Polish American Artists Society.
 Na spotkaniu założycielskim pojawili się m.in. pan Tadeusz Chabrowski i jego brat Stefan Chabrowski, Dariusz Cholewiński (malarz),Katarzyna Gruda (fotograf, grafik), Mariola Markiewicz –Olbińska (ceramik), Andrzej Kenda (grafik) i wiele innych osób a do władz weszli m.in. pan Andrzej Kenda i pani Mariola Markiewicz-Olbińska.

Pan Chabrowski się uwiarygodniał jako poeta, fajny facet i kumpel wybitnych artystów a artyści mogli liczyć na: wernisaże, wystawy, wywiady dla prasy polonijnej i amerykańskiej etc. I organizacja kwitła.

W szczególności małżeństwo państwa Olbińskich pozostawało długo w bliskiej przyjaźni z panem Chabrowskim. I współpracy zawodowej: dwa tomiki poetyckie pana Chabrowskiego wydane kolejno w roku 1996 („Zakwitnę wieczorem”)i w 1998 (Kościół pod słońcem)są ilustrowane przez artystę Rafała Olbińskiego.

Sympatia obu panów mogła powstać na gruncie żywej sympatii do pań oraz na równie żywej niechęci do Kościoła Katolickiego. 

Chabrowski dla komunistów pracował a Olbiński twierdzi, iż inspirował go malarz surrealista  René  Magritte. René  Magritte był znakomitym malarzem i przez długie lata „towarzyszem drogi” Partii Komunistycznej. Jego bliski kumpel w Paryżu – Andre Breton był członkiem Partii Komunistycznej.
Obrazy Magritte’a są wysublimowane, chłodne i oszczędne i eleganckie. Zostają w pamięci. Obrazy Rałała Olbińskiego są krzykliwe, przeładowane i obsesyjnie kręcą się wokół  „gołych bab”.   Czyli czysta komercja.  Nie pomoże cała gadka z cytowaniem filozofów i mało subtelne dawanie do zrozumienia, że „stać mnie na wszystko, mam dom na Martynice”.  Człowiek sukcesu, jak np. Ryszard Horowitz czy Roman Polański – nie potrzebuje się lansować w Gali, Vivie czy telewizji śniadaniowej.

 I nie „zapisuje się do organizacji polonijnych”. To jest zresztą odrębny temat. Krótka historia dwóch organizacji polonijnych (w innych jest zapewne podobnie – widać te same nazwiska w różnych organizacjach) pokazuje przepaść nie do zasypania między wielomilionową emigracją polską w USA – i tą z XIX w. i tą z ostatnich lat a tzw. organizacjami polonijnymi, które zostały skutecznie zinfiltrowane przez regularnych agentów komunistycznych  jak np. nieszczęsny Chabrowski albo wręcz przejęte przez przedwojenne i powojenne lewactwo antykościelne czy wręcz antypolskie. To jest ta „szklana szyba” pomiędzy Krajem a Polonią. Dziesiątki i setki pieszczochów PRL, którzy w dogodnym momencie zostali wręcz przerzuceni do USA aby „zrobić frekwencję” na fali zachwytu „Solidarnością” (do której nie należeli, i z której szydzili) czyli faktycznie przejąć od miejscowych ich własne organizację.
W efekcie tak wygląda krótki wyciąg z kalendarza wykładów i prelekcji na zaproszenie i koszt University of Washington Polish Studies Endowment Committee :

  1. 1 listopada 2007 – prof. Leszek Balcerowicz,
  2. 2 maja 2008 – Mr Adam Michnik,
  3. 8 listopada 2010 – Panel: Społeczeństwo obywatelskie i media w Europie Centralnej- zaproszeni goście: państwo Henryk i Ludwika Wujec, Zbigniew Pietrzyk i Zbigniew Karwowski,
  4. 12 stycznia dr Henryka Bochniarz,
  5. 14 stycznia 2013 – Mr Rafał Olbiński.

Czy góral z Podhala ,  kmieć z Tarnowskiego  czy doktor fizyki z Warszawy – po ucieczce  z „raju III RP” na zarobek do USA  może marzyć  po miesiącach ciężkiej roboty o czymś innym niż twarz Heni Bochniarz czy „festiwal filmów pod patronatem Andrzeja Wajdy”? Albo  plakat Olbińskiego? No pomyślcie Państwo sami.  

 PS. Olbiński natrętnie przypomina o swoim i swojej rodziny sukcesie zagranicznym. Że niby teraz to on jest „obywatel świata na swoim”. No i patrzę sobie na „listę płac” organizatorów THE 8TH ANNUAL NEW YORK POLISH FILM FESTIVAL – imprezę wspieraną przez Konsulat Generalny RP a panią Juńczyk Ziomecką w szczególności i Żywiec Polish Beer. Andrzej Wajda- patronat honorowy. No i na liście „Creative Crew” mamy panią Natalię Olbińską a w jury panią Mariolę Markiewicz-Olbiński „ceramic artist”. A specjalne podziękowania zostały złożone pani Marioli Olbiński. Czyli daleko ten „ożeł morzeł” nie odleciał.

http://www.ruchkod.pl/rozmowy-o-wolnosci-rafal-olbinski/

http://www.um.kielce.pl/kultura/kieleccytworcy/rafal-olbinski/biografia_artysty/

http://zbigniewseifert.org/proj/2013/wystawa-ok%C5%82adek-jazz-forum-autorstwa-rafa%C5%82a-olbi%C5%84skiego-w-usa.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Instytut_Naukowy_w_Ameryce

http://pik.kielce.pl/rafal-olbinski-dla-pik

https://www.bu.umk.pl/Archiwum_Emigracji/gazeta/ae_15/20_Nowozycki.pdf

http://wpolityce.pl/polityka/108994-cenckiewicz-dla-wpolitycepl-agenturalna-przeszlosc-poety-tadeusza-chabrowskiego-czlowiek-prozy-czy-rymu

https://smiechowska.wordpress.com/2010/08/25/stowarzyszenie-artystow-polskich-w-ameryce-paas/

http://nypffarchive.com/wocms.php?siteID=173&lngID=1

 

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo